niedziela, 21 stycznia 2018
20. W świat
Odsłoniła zasłonę z okna, ale w pokoju i tak nie zrobiło się jakoś szczególnie jaśniej. Dźwięk ten rozdarł ciszę panującą w mieszkaniu. Jednak już po chwili znów opanowała wnętrza. Jakby cały świat zapadnięty był w mocnym śnie.
Ale Alicja wiedziała, że wcale tak nie było.
Gdyby miała supermoce, albo chociaż była kotem, wyczułaby jak wraz z jej sercem biją inne dwa. Szmer wdychanego i wydychanego powietrza. Wszystkowidzące oczy.
Dochodziła ósma rano i jedno z marzeń Alicji za chwilę mogło zostać spełnione. Do dziewczyny dotarło to, kiedy wyjrzała przez okno i zobaczyła pnące się do nieba, krwistoczerwone róże skute warstwą szronu.
Alicja nie była tylko swoimi lękami. Była także poszukiwaczem przygód. A czasem tak dziwnie się składa, że obie te rzeczy zawiązują ze sobą niepisaną umowę. Lęk zajmuje się znalezieniem energii, a poszukiwacz przygód celem uciecz... wyjścia.
I tak Alicja wyruszyła w drogę.
Z każdym wdechem coraz bardziej stawała się jesienna. Coraz bardziej wypełniał ją chłodny zapach liści. Z dymiącą parą, uciekającą z ust, opuszczało zaś ciepło korytarzy i wizje wszechwidzących oczu.
Słońce dopiero wstawało, ale kiedy Alicja dotarła wreszcie na nadodrzańskie wały, raziło ją w oczy. Stała tam i patrzyła przed siebie; była tylko ona - ona i setki tysięcy roślin osrebrzonych pierwszym zimowym tchnieniem. Choć był to już grudzień.
Wędrowała długo. Żwir chrzęścił jej pod stopami. Droga zdawała się nie kończyć.
W takich chwilach Alicja była jednocześnie najbliżej jak i najdalej świata. Najbliżej, ponieważ najmocniej go czuła - zmysłem dotyku - zimny wiatr, słuchu - kłótnię bogatek czy wzroku, kiedy patrzyła na aleję dębów i zastanawiała się, co widziały i jakie tajemnice w sobie kryją. Najdalej, bo taka była cena, jaką wyznaczył Alicji lęk.
Kiedy wróciła, róże lśniły w słońcu.
***
Zaktualizowałam (dobra, przerobiłam od nowa) galerie - Zwierzęta domowe, ZOO oraz Ptaki. Zapraszam! : )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładna bajka. ;)
OdpowiedzUsuńA dziękuję:)
UsuńZdjęcia powalają, kocham makro, pluję na szron od jesieni i nic. Nie dane mi. Ale ta róża... jak zanurzona w cukrze.
OdpowiedzUsuńFajnie, że do mnie zajrzałaś, dzięki temu ja zajrzałam tu i mi się podoba.
W tym rok... sezonie też nie miałam szczęścia. Wbrew pozorom oszronione warunki są ulotne jak niektóre siewki.
UsuńBardzo dziękuję za słowo i za odwiedziny:) I baaaardzo cieszę się, że Ci się tutaj spodobało, szczególnie miło to czytać, kiedy człowiek wraca do bloga i nie czuje jeszcze wyrobienia "kondycji"
Słowa piękne, fotografie magiczne :)
OdpowiedzUsuńO.
Bardzo dziękuję!:)
Usuń