czwartek, 2 października 2014

6. Pod gwiazdami


James Newton-Howard - Prologue (Lady in the water)
Słońce już dawno schowało się za horyzontem po drugiej stronie jeziora Bełdany, a mały port w Kamieniu powoli, lecz coraz bardziej, zapadał się w mroku nadchodzącej, zimnej nocy.
W tej turystycznej ostoi panował niepowtarzalny klimat. A szczególnie po zmroku. Przechadzając się całkowicie nieoświetlonymi ścieżkami, w oddali można było ujrzeć wyrastające z ziemi ceglane tudzież drewniane budynki w starym stylu (lub po prostu wiekowe); bliżej zaś portu, a zarazem na pograniczu lasu, pośród wysmukłych pni olch, kryły się małe domki wypoczynkowe. Koniec sezonu i niezaprzeczalna dzikość tego miejsca stanowiły idealne warunki dla dzikiej przyrody. Nocą od czasu do czasu odzywał się puszczyk*, w świetle latarki przemykały sylwetki nietoperzy, a jeden raz z dziesięć metrów ode mnie zamajaczył lis, przechadzający się między kąpieliskiem a bosmanatem.


Dochodziła może dwudziesta trzecia, kiedy wygramoliłam się z jachtu na stary, bardzo gadatliwy pomost, wraz z całym osprzętowieniem. Otaczała mnie ciemność, przez którą przedzierał się jedynie wątły, bursztynowy blask świecy z wnętrza jachtu. Przede mną natomiast rozpościerał się zupełnie inny świat, magiczny i tajemniczy, w który wkroczyłam z pierwszym krokiem na skrzypiących dechach. Usiadłszy na wilgotnym pomoście, wraz z aparatem spojrzałam w głębię nieba. Wokół polował najprawdziwszy rój nietoperzy. Mroczny świat rozbrzmiewał wysokimi tonami i trzepotem skrzydeł. Wszystko działo się tak blisko, że czasem miałam wrażenie, jak czuję tuż przy skórze świst przelatujących stworzeń i nie śmiałam się poruszyć. Robiąc zdjęcia, wpatrywałam się dalej w roziskrzone od gwiazd niebo i wdychałam sierpniowe, mazurskie powietrze, tak piękne, tak przesiąknięte latem i puszczą. Przede mną rozpościerała się panorama Bełdan, za mną nieprzenikniona ciemność... Dopiero, gdy chłód i zmęczenie coraz bardziej doskwierały, pożegnałam się z pomostem i gwiazdami. Wiedziałam jednak, że nie wychodzę z tego magicznego świata całkowicie; że pozostaje on nadal na wyciągnięcie ręki.


Zanim znów znaleźliśmy się w świecie świateł, wszechobecnych ludzkich rozmów i śpiewów, czyli po prostu wypłynęliśmy z najdzikszej części Szlaku Wielkich Jezior, miałam jeszcze jedną, dobrą okazję, aby fotografować niebo.
 Byliśmy praktycznie w środku Puszczy Piskiej. "Port" zwał się Czaple i był urokliwym, zapomnianym przez większość żeglarzy i turystów miejscem.
Natychmiast przed moje oczy powróciły wspomnienia z zeszłego roku, kiedy z tego samego pomostu również fotografowałam niebo, choć wtedy rozświetlały je błyskawice, a nie blask setek tysięcy gwiazd.
Stamtąd właśnie zachowały mi się fotografie, które mam przyjemność prezentować w tym poście.


Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie czułam się częścią tej dzikiej natury, jak właśnie podczas tamtych nocy. Mieszkając w mieście, w bloku, tak łatwo wyizolować się od najpiękniejszego ze światów. Tak łatwo można przestać czuć się powiązanym i wpaść na pokręcone ścieżki "nowych czasów", a potem... już tylko zapomnieć.


^Jako że to moje początki z astrofotografią, z ciekawości i po części także dla zabawy eksperymentowałam tamtej nocy z wartością ISO. Wyszły z tego dwie fotografie porównawcze nieba z 27 sierpnia. Drugie zdjęcie było mocno obrabiane. Pomijając problem szumów, ukazuje niewyobrażalny wręcz dla mieszkańca miasta ogrom gwiazd, które można było zaobserwować.

__________
*A dokładniej samica :)

***
Fotografie przeszły przez obróbkę graficzną (polecam oglądać je na powiększeniu). Nie są rewelacyjne; to dopiero moje początki z tym rodzajem fotografii, ale oddają one choć część magii, której doświadczyłam podczas tych sierpniowych nocy.

2 komentarze:

  1. Kochana moja, ja pragnę więcej takich zdjęć! Oglądałam kiedyś film robiony techniką poklatkową (wytężam umysł, mam nazwę na końcu języka, ale nic!) właśnie nocnego nieba! Nie wiem jaką moc mają w sobie gwiazdy, ale człowiek widzi w nich wszystko, skłaniają do zwierzeń, są niczym opoka w trudnych dniach. Tymi zdjęciami przypomniałaś mi, jak bardzo tęsknię za gwiazdami i wyglądaniem przez okno w środku nocy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja Cię rozumiem! Na wyjeździe, ostatnio, miałam możliwość takiego zwykłego leżenia na pomoście i patrzenia na niebo, które było tak rozgwieżdżone jak chyba tylko u Króla Lwa się zdarzało... ;p Nie wiem, co takiego w tym jest, ale gwiazdy to w końcu motyw obowiązkowy w wielu utworach fantasy ; ).
      Życzę Ci, abyś znowu znalazła chwilę i miejsce, by spojrzeć w to prawdziwe, kosmiczne niebo. Bo, fakt faktem, i tam drzemie jakaś magia.
      PS: Tego słowa to i ja szukam od jakiegoś miesiąca i dalej pustka XD

      Usuń