Kiedy patrzę na gęste, szare chmury sunące
ciężko po niebie i obserwuję, jak mrok wraz z przytłaczającą szarością
ogarniają świat, przed oczy często powracają dni i chwile wyjęte niemalże z czasów
romantyzmu... jak choćby wieczorna wędrówka lasem.
Kończył się kwiecień. Las, podzielony na
czerń i złoto-czerwień, powoli blednął i stygł ku chłodnym barwom. Ciemność
coraz bardziej wciskała się w podszyt, zawieszała
swoje czarne i nieprzeniknione ramiona na krzewach, by w końcu wylać się na leśne ścieżki.
Dziwna magia zdawała się ożywać dokoła,
czarując bory, bagna i śródleśne łąki. Dobrze znane szlaki i znajome drzewa
wydawały się inne i kompletnie obce. Ci, którzy przed laty, podczas jednej z
zimowych nocy wędrowali już leśną drogą, opowiadali o tajemniczej pieśni
bijących dzwonów, jaką słyszeli z oddali.
Stąpając cicho, czułam się, jakbym nagle
przeniosła się z lasu zapamiętanego z dzieciństwa do Mrocznej Puszczy z jej
wszystkimi zagadkami, a z miejskiego śmiertelnika przeistoczyła w elficką
tropicielkę. Idąc przed siebie, nie wiedziałam, że zaraz czeka mnie apogeum
tego klimatu fantasy. Gdy wędrowałam asfaltową drogą, po brzozowym, bagiennym
lesie, rozciągającym się tuż przy owej drodze, poniósł się dziwny odgłos.
Zwolniłam, a serce mi zamarło. Jakieś duże, ciężkie stworzenie forsowało wodny
labirynt... niedaleko mnie. Znieruchomiałam, niemal wstrzymując oddech. Dźwięk
"taplania" rósł z każdą chwilą; przybysz z bagien powoli przybliżał
się ku mnie. Byłam zdana na wyostrzony słuch, bowiem wzrok, zwykle główny zmysł
podczas leśnych wędrówek, coraz bardziej zawodził.
W tej okolicy miałam szczęście spotkać już
łosie, i to za dnia, w słoneczne popołudnie. Czyżby i tym razem jakiś wielki
roślinożerca przechadzał się w pobliżu? Pewnie dowiedziałabym się, czekając
dłużej, lecz z drugiej strony dobiegły mnie podniesione głosy, bez wątpienia
ludzkie. Nie czekając na spotkanie, zniknęłam pośród wysmukłych drzew.
Kiedy zbliżałam się do granicy światów,
czyli wyjścia z czarującej krainy lasu, ciemności zdążyły opanować już cały
świat. Tylko światła z pobliskich działek wyłamywały się z nieprzeniknionego
mroku.
Niewątpliwie, ten, kto sądzi, że zna
"swój las", a nigdy nie wędrował nocą jego drogami, mocno się myli.
Mnie również czeka jeszcze taka wędrówka, choć tamtego wieczoru udało mi się
odczuć smak czarów. Czekam na zimę; aż mróz wkradnie się cicho pośród pnie
śpiących drzew, a światło księżyca srebrzyć się będzie na delikatnym, pierwszym
śniegu.
A wtedy ponownie wejdę na szlak, by poznać
nieznane mi jeszcze oblicze lasu.
***
Zapraszam do zaglądania na "Galerię", bowiem powoli, lecz sukcesywnie opracowuję kolejne... podgalerie. Póki co, od siebie mogę polecić "ZOO" i "Zwierzęta domowe", gdyż są już wykończone.
Hej! :) To pierwszy nasz komentarz tutaj. :)
OdpowiedzUsuńTen blog jest naprawdę piękny! Tajemniczy i niezwykły zarazem. My uwielbiamy podziwiać ciekawe, enigmatyczne miejsca. Patrzyłybyśmy się na nie godzinami! Szczególnie nocą. Lasy są piękne. My w swojej okolicy nie mamy niestety lasów (środek miasta), ale są za to piękne, gęste drzewa, do których mamy olbrzymi sentyment. Szczególnie do wysokich topoli wokół naszych bloków, w tym jednej, największej, wyglądającej jak dłoń.
OdpowiedzUsuńMamy za to działkę w okolicach leśnych, więc co wakacje możemy podziwiać lasy nocą. :) W te wakacje miałyśmy przygodę- z lasu słyszałyśmy dziwne dźwięki, jakby płacz, wycie, śmiech. Nie potrafiłyśmy tego zidentyfikować, więc pomyślałyśmy, że ktoś sobie robi po prostu żarty. Do tej pory nie wiemy, co to było.
Zawsze spacerujemy naszym laskiem obok działki, czasami wieczorem, jednak nigdy w ciemną noc, gdyż niestety nie mamy tam oświetlenia i... po prostu się boimy. Choć w tym lesie akurat nie ma dzików i innych groźnych stworzeń, chociaż... kto wie. :D
A wiesz, jaka piosenka kojarzy nam się z lasami? "Noc srebrna już zapada, las dziwy opowiada... Wiatr ukołysał drzewa i pieśń o nocy śpiewa..." :)
Pięknie piszesz, naprawdę, podziw! :) Każda Twoja notka (i na Perfekcyjnych i na Fotograficznych) ma w sobie coś niezwykłego, tak jakby czytało się najlepszy bestseller. :)
Pozdrawiamy! :)
z-t-p.xx.pl
Hej! :)
UsuńDziękuję, że wpadłyście! :D
Haha, to na pewno nas łączy :)! Miasta na szczęście też posiadają swoją magię, która objawia się chociażby właśnie w takich niesamowitych drzewach (strasznie ciekawie brzmi opis topoli wyglądającej niczym dłoń).
W nocy można usłyszeć wiele dziwnych dźwięków. Mnie kiedyś wystraszyła samica puszczyka : P. Kiedy się jest na żaglach i idzie w środku czarnej nocy do odległej toalety, a nagle wyskakuje puszczyk ze swoimi dziwnymi odgłosami, to nie jest kompletnie do śmiechu : P.
Może i Wy natknęłyście się na puszczyka? ;)
https://www.youtube.com/watch?v=FU2_cqNmFwg
Albo na uszatki... też potrafią wydawać dosyć charakterystyczne odgłosy.
A lasu przy działce zazdroszczę :3. Świetna sprawa!
Kto wie - w Warszawie dziki, a nawet łosie!, podchodzą nawet na obrzeżne dzielnice : P.
Piękny tekst :). Chętnie wykorzystam w przyszłości, jak uda mi się wybrać na szlak ;).
Dziękuję! Bardzo, bardzo dziękuję! Kłaniam się nisko :).
Aż chce się pisać dalej, mimo wszelkich przeciwności losu :D!
Pozdrawiam również!
Latarnie chowające się między drzewami też mają swój niepowtarzalny klimat
OdpowiedzUsuńTaak! Szczególnie z perspektywą, że oświetlają początek mrocznej ścieżki, którą jeszcze przed chwilą się wędrowało ;).
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńPiękne i tajemnicze. Zazdroszczę takiego spotkania z... niewiadomo czym oraz nocy na żaglach. Też to lubię i mam nadzieję, że kiedyś zacumuję w tamtejszym porcie.
Ciekawie i jakże barwnie (pomimo nocnych klimatów) napisane. Więcej, więcej.
Zgadzam się, że nocą las jest zupełnie inny i mimo, że znamy go w dzień, to jego "nocną wersję" dopiero trzeba poznać. Akurat przedwczoraj byłem w lesie po zmroku - szelesty, spadanie czegoś z drzew, chybajenot, pijący wodę w potoku obok, jakieś kaszlące zwierzątka..., no i ten mrok. A niedługo nocne lasy rozbrzmią rykami jeleni. Ja już zacieram ręce i mikrofon :)
Pozdrawiam
Andrzej (zycieptakow.wordpress.com)