niedziela, 20 marca 2016

16. Małe jest... rude. Ostrawskie „kolibry”

Drobny kot przysiadł na gałęzi. Zbliżałam się bardzo powoli, nie do końca jeszcze wierząc w to, co właśnie zobaczyłam i irracjonalnie obawiając się, że każdy mój ruch może raz na zawsze spłoszyć drapieżcę. Ale marzenie się spełniło  stanęłam oko w oko z najmniejszym kotem Azji.

Tymczasem on po chwili z kulki futerka zmienił się w eleganckiego mistrza wspinaczki nadrzewnej. To niesamowite, ile sprzeczności łączy w sobie kot rdzawy (Prionailurus rubiginosus), jak choćby filigranowy wygląd z potęgą mięśni. Najwyraźniej widać to na zdjęciach  tych, z zamrożonym ruchem; na żywo te malutkie stworzenia są zbyt szybkie, zwrotne i zwinne, by ludzkie oko mogło wyłapać takie szczegóły; dopiero na zdjęciu widać potęgę pracy mięśni.

^Potężny (na swój sposób) kocur

Kot rdzawy to urodzony wspinacz. Wielu przedstawicieli rodziny Felidae potrafi wdrapywać się na drzewa, lecz ten gatunek należy do ścisłej ligi zawodowców.
Czasem bywa nazywany „kolibrem z rodziny kotowatych”; im dłużej nad tym myślę, tym bardziej wydaje mi się trafne porównanie najmniejszego „felida”* z najmniejszym ptakiem świata – rozmiary, żywotność, zwinność (i piękność przy okazji) – paradoksalnie owe cechy mocno łączą tę dwójkę ze sobą. Ogromna zwinność idąca w duecie z kosmiczną szybkością kotów rdzawych (a w zasadzie większości przedstawicieli podrodziny Felinae*), to nie lada problem dla fotografa, szczególnie niewprawionego w ostrzeniu (jak ja - serio, wyszło mi tylko to jedno ujęcie wyżej), ale jednocześnie uczta dla oczu obserwatora. Dwa dorosłe osobniki (samiec i samica), które zastałam na miejscu, w jednej sekundzie znajdowały się na najwyżej sięgającej gałęzi i uważnie obserwowały sąsiadującego z nimi taraja, a w drugiej truchtały już po piaszczystym dnie woliery.

^Kociak

Gdy tylko dowiedziałam się o miocie kotów rdzawych urodzonych w Ostrawie, pogratulowałam sobie uwzględnienia tego miejsca na trasie czeskiej podróży. Kocięta nie tylko zwiększają szanse ujrzenia gatunku, ale również znacznie podnoszą przyjemność płynącą z obserwacji i fotografowania.
Dwójka młodych. Kiedy po raz pierwszy wyłoniły się z ciemności wybiegu wewnętrznego, wstrzymałam oddech. Jeśli dorosłe osobniki były miniaturkami zwykłych kotów, to te przedstawiały format kieszonkowy. Nieśmiałe, ale jednocześnie ciekawskie i zawadiackie. Ich nie do końca skoordynowane ruchy i wygląd niewinnych kociaków mogły sprawiać wrażenie pewnej nieporadności... Ale nic z tych rzeczy! Przez te małe, puchate, wielkookie stworzonka przemawiał najprawdziwszy duch łowcy, gdy dzielnie łaziły po skałach, niknęły w dżungli trawy, czy eksperymentowały ze swoimi wspinaczkowymi zdolnościami na kłodach. Czasem kociaki próbowały zachęcać do wspólnej zabawy rodziców, lecz ci, jak to na klasyczne koty przystało, okazywali co najwyżej zniecierpliwienie. Młode jakoś nie cierpiały z tego powodu, mając przede wszystkim siebie nawzajem, ale także mnóstwo roślin do zmasakrowania i wiele szlaków do przetarcia.


Kiedy już zrobiło się późno, wolierę miałam w zasadzie tylko dla siebie. Wtedy też aktywność kociąt jeszcze bardziej wzrosła. Momentalnie przyzwyczaiły się do mojego towarzystwa i swobodnie podchodziły na odległość, kiedy mój obiektyw nie łapał już ostrości. Obserwacje walk i kociej wersji chowanego w wykonaniu tego rozbrykanego duetu małych łowców trudno oddać w słowach. Podobnie jak moment, gdy wielki-mały kocur przystanął, jak gdyby nigdy nic, tak blisko, że dzieliła nas tylko szyba.

Kot rdzawy należy do rodzaju Prionailurus, co oznacza, że jego najbliższymi krewnymi są taraj (kot rybołów), kot lamparci oraz kot kusy. I chyba tylko ten ostatni jest tak samo słabo, albo nawet jeszcze gorzej, poznany. Wszystkie te gatunki łączy wspólna ojczyzna, czyli Azja. Jednak kot rdzawy swój zasięg ogranicza jedynie do Półwyspu Indyjskiego i Sri Lanki. Ktoś bardziej wtajemniczony w zoologię może się już domyśleć, że obie populacje różnią się, więc gatunek tradycyjnie dzielony jest na dwa podgatunki. W europejskich ogrodach zoologicznych, kota rdzawego reprezentują osobniki z Cejlonu (Prionailurus rubiginosus phillipsi).


A na koniec kwestia „imienna”. Jakoś tak wyszło, że największą uwagę ludzi przykuwa ubarwienie futerka, które całkiem słusznie kojarzyć się może ze rdzą. Co prawda, nazwa łacińska nawiązuje także do rozmiarów, nazywając kota rdzawego „czerwonym karłem”*, lecz inne języki pozostawiły jedynie „pierwiastek koloru”.
W języku polskim kot rdzawy znany jest jeszcze jako kot rudy.

________________
*odkąd tylko pamiętam, źródła podają kompletnie sprzeczne informacje, co do tego, który gatunek jest najmniejszym przedstawicielem rodziny kotowatych; w 50% przypadków tytuł ten przypada afrykańskiemu kotu czarnołapemu (Felis nigripes), a w drugiej połowie – kotu rdzawemu właśnie;
*podrodzina Felinae – po polsku po prostu "zbiór" wszystkich małych kotów, z punktu widzenia systematyki; z podrodziną Pantherinae (wielkie koty) tworzą rodzinę kotów – Felidae.
*jeśli ktoś jest bardziej ciekawy, to proszę bardzo – rozkładamy na żywo zgodnie ze Słownikiem łacińsko-polskim. Rubidus oznacza czerwony, natomiast w nazwie może kryć się nawiązanie jeszcze do innego słowa: ginnus, które z kolei znaczy po prostu karzeł. Jakby nie patrzeć, wszystko się zgadza. 

***
Fotografie wykonane w ZOO Ostrava, w 2015 roku.
Jeśli ktoś ma jakieś pytanie odnośnie zdjęć lub kotów rdzawych, zapraszam do dyskusji :)

4 komentarze:

  1. Wesołych świąt Wielkiejnocy 2016! Smacznego jajka, bogatego zająca i... wiele radości. Abyś spędziła te święta w rodzinnym cieple i pogodzie ducha. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały i taki piękny! :) Uroczy jest. Urzekła nas jego barwa futra i piękne, ciemnoniebieskie oczy kociąt. Elegancja w małym wydaniu. :) Zdjęcia fascynujące, jak wszystkie Twojego autorstwa. Majstersztyk. Pozdrawiamy Cię cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie małe zwierzęta są słodkie, jednak kotowate mają pewną 'przewagę' - te wielkie oczy, przez które wyglądają niesamowicie. Tym bardziej jest to widoczne u tego rudego kota. :) Nazwanie go 'kolibrem' rzeczywiście było całkiem trafne. I widzę, że znowu w Czechach udało Ci się spotkać kogoś ciekawego i zrobić zdjęcia. Kolejne miejsce w tym kraju, bo Pradze, które trzeba odwiedzić! ;) I przy okazji - Wesołych Świąt! Wytrwałości i przede wszystkim zdrowia, bo to najważniejsze. Pozdrawiam! :) [animalsworld]

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, jestem Dhau z ocenialni Wspólnymi Siłami. Piszę z pytaniem, czy wciąż chcesz oceny? Zdaję sobie sprawę, że musiałaś bardzo długo na nią czekać i bardzo Cię przepraszam, ale skończyłam aktualny blog, a Twój jest następny w kolejce. Jednak od 20 marca na blogu nic się nie zadziało, nie ma też żadnej informacji i jestem przez to zmuszona zamrozić go w kolejce. Proszę o kontakt do 10 dni. Później blog zostanie usunięty z poczekalni. Przypominam też, że oceniam blogi zawieszone/zakończone.
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za zwłokę,
    Dhau.

    OdpowiedzUsuń