piątek, 23 maja 2014

4. Moczarowe ze wspomnień


Jest taki czas w roku, kiedy śródleśne jeziorka stają się bardziej niebieskie niż zwykle, a z płowych szuwarów, kryjących wodną taflę, wynurzają się bystre, złote oczka.
Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd, nagle cały las wrze. Źródło bulgotania* ma swe miejsce we wspomnianych małych jeziorach, najczęściej niedostępnych dla ciekawskich śmiertelników. Przejścia broni bowiem labirynt wodny, obrośnięty wzdłuż i wszerz krzewami oraz trawami wszelkiej maści, a także szereg połamanych rąk lasu, pełniących swą służbę ochronną już wiele, wiele lat.
Gdzieś daleko, gdzie zaczynają się tereny rozległych bagien, istnieje jednak miejsce, gdzie nawet śmiertelnik zobaczyć może jeden z najciekawszych spektakli polskiej przyrody. Tutaj dźwięk bulgotania jest wyraźniejszy, a brzegi jeziorek nie tak bardzo zarośnięte (i nie zagrodzone upadłymi konarami). Prawdziwe królestwo gadów i płazów, w którym dżungla, niezwykle poplątana i dzika, sięga co najwyżej metra wysokości.


Ostatniego roku, do wspomnianego Królestwa ściągnęło wiele żab moczarowych. Mając do dyspozycji wielkie rozlewiska wody, porośnięte trzciną, stworzyły kilka głównych ognisk godowych. Miałam to szczęście, że jedno z nich zostało ulokowane niedaleko brzegu. Całą śmietankę towarzyską i centrum obozowiska widziałam z pewnej odległości, lecz część niebieskich samców zgromadziła się także bliżej, tworząc świetne warunki do obserwacji i fotografowania. Pod błękitnym niebem z błękitnymi żabami udało mi się spędzić cały dzień.


Poczyniłam wtedy także ciekawą obserwację o, nie ma co ukrywać, dość bezlitosnym charakterze. Spoglądając od czasu do czasu na centrum godowiska, dostrzegłam, że coś kotłuje się wśród szuwarów. Z wody raz po raz wynurzała się i znikała, a to "nóżka", a to pancerz złożony z kilku niebieskich samców, aż w końcu łebek ropuchy szarej, nieszczęśnicy, która zapędziła się w sam środek miłosnej gorączki. Mimo jej przewagi wielkościowej, do kotłowaniny dołączały kolejne niebieskie moczarówki, tworząc istną kulę płazów. Ropucha walczyła długo i brawurowo. Ile miała siły! Jej chropowata skóra, która od czasu do czasu wynurzała się, kontrastowała z gładką i niebieską żab moczarowych. Nie dawałam jej dużych szans, gdyż przez dłuższy czas nie posuwała się w żadną stronę - ani ku trzcinom, ani ku lądowi. Dopiero po wielu minutach utraty energii, zdołała dobrnąć do zielonej wyspy. Aczkolwiek znajdowała się tam tylko w domyśle; moje oczy nie potrafiły wyróżnić niczego ponad niebieską mieszaninę płazów. Pierwsza próba ratunku zakończyła się błyskawicznym stoczeniem do wody. Ale nie był to koniec walki! W pewnej chwili, ropucha zebrała swe siły i z dwójką żab moczarowych na plecach wspięła się po wilgotnej roślinności, ostatecznie znikając gdzieś za pasem szuwarów.



*godowiska żab moczarowych najlepiej wyszukiwać poprzez nasłuchiwanie charakterystycznego dźwięku, przypominającego w brzmieniu właśnie odgłos bulgotania wody;

***
To były piękne czasy, kiedy dysponowałam Sigmą (70-300) z funkcją macro i mogłam zasmakować nieco w robieniu zdjęć małym stworzonkom. A jako że płazy i gady od zawsze mnie fascynowały, a jakieś dwa, trzy lata wcześniej odkryłam stanowiska żab moczarowych w lesie, nie mogłam przegapić takiej okazji. W tym roku słyszałam jedynie z oddali charakterystyczne odgłosy godujących żab moczarowych. Niestety, żadnego żywego stworzenia na własne oczy nie zobaczyłam. Być może pojawiłam się zbyt wcześnie, a być może w tym roku przeniosły się w inne, niedostępne miejsca...?

4 komentarze:

  1. Świetne zdjęcie i bardzo interesująca obserwacja z ropuchą (raczej udało jej się ostatecznie uwolnić...). Moczarowe potrafią być zadziorne. W jednym ze swoich odcinków Adam Wajrak opowiadał, że włożył kiedyś rękę do wody, pełnej niebieskich samczyków, które poprzyczepiały się do owej dłoni. Albo wzięły ją za wroga, albo za samiczkę. Może i Twoja ropucha przez przypadek została pomylona z panią moczarową. Tamtej wiosny pewna ropucha szara wzięła mój but za partnerkę.
    Przyznasz, że w tym roku gody płazów odbywały się znacznie wcześniej - u mnie ropuchy szare: już po 20 marca, a w niektórych rejonach kraju i wcześniej. Ogólnie, prawie wszystko w przyrodzie tego roku dzieje się wcześniej z powodu krótkiej zimy. Z tego powodu muszę pilnować rykowiska - żeby mi nie uciekło :)
    W tym roku moczarowych niestety nie spotkałem i wciąż marzę o dobrych nagraniu tych bulgoczących głosów. Również uwielbiam płazy, w szczególności ich głosy, co tyczy się, koncertujących właśnie licznie owadów prostoskrzydłych (pasikoniki, łatczyny, koniki).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Pewnie tak właśnie było. I historia Adama Wajraka, i obserwacje potwierdzają fakt, że płazy w okresie godowym zachowują się naprawdę niesamowicie (choć z drugiej strony ich zachowania są zrozumiałe).
      Przyznam, niestety nie udało mi się przez to załapać na gody moczarowych...
      Rozumiem Cię, ich głosy są warte nagrywania :D! Będę trzymać kciuki, aby udało Ci się w przyszłym roku :).
      Chociaż nie jestem znawcą owadów, to uwielbiam słuchać ich koncertów, a szczególnie pasikoników, świerszczy, czy łatczynów (kłaniam się nisko, za pogłębienie mojej wiedzy :3!) ;).
      Pozdrawiam! I baardzo przepraszam za zwłokę z odpowiedzią!

      Usuń
  2. Dziwne uczucie, otwieram stronę, a tu żaba na dzień dobry! Podziwiam za cierpliwość, ale cóż, dobre fotografie wymagają cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wymagają, te moczarówki to jeszcze łaskawe były dla mnie... Ale jak godowisko znajduje się na środku bagien, a wiesz, że zły krok spłoszy je na 20 minut, to... Cóż, myślę, że kocie ruchy byłyby wtedy bardzo pomocne ;p.

      Usuń